pon- pt: 9:00-20:00, sob: 10:00-14:00
PL EN

Stupid-watch

Wpis 35/ 25.02.2021
Dr n. med. Monika Kierstan

Kolega kupił sobie zaawansowany zegarek - smartwatch, który mierzy mu mnóstwo niezbędnych do życia parametrów. Zlicza ilość wykonanych kroków, mierzy tętno, ciśnienie (wiadomo, że niedokładnie, ale że kolega jest lekarzem, więc doskonale to rozumie), saturację (patrz poprzedni nawias), zapamiętuje spacery (długość trasy, jej nachylenie, itp. itd.), odbiera sms-y, informuje o wydarzeniach na świecie, robi nawet pomiary w trakcie snu. I tu zaczynają się schody, ponieważ kolega co rano, zanim zejdzie na śniadanie, oczywiście spogląda na smartwatcha i… już wie, że ŹLE SPAŁ.

Żona kolegi nienawidzi szczerze czasomierza, który od swej pierwotnej funkcji, poprzez ciągłe powiadamianie męża o różnych nieistotnych w jej mniemaniu rzeczach, odszedł niezwykle daleko – ale najbardziej nienawidzi w nim tych cholernych informacji o jakości snu. W niedzielny poranek mąż budzi się przy niej, mrużąc oczy od słońca, jest pięknie, ale nie… on zamiast spojrzeć jej w te oczy… spojrzy na zegarek, żeby wiedzieć czy dobrze spał! Ona czeka na diagnozę jak na wyrok. Czas staje w miejscu. Jaki będziemy mieli poranek, jaki dzień? Uff, dziś się udało, ale nader często okazuje się, że sen był nie nazbyt zadowalający i wtedy cóż, od samego rana wiadomo, że dzień będzie do… nie będzie dobry.

stupidwatch.jpg

Może z powodu historii zegarka kolegi zastanawiam się od jakiegoś czasu jaki jest sens robienia tych wszystkich pomiarów? CZY NAPRAWDĘ MUSIMY SPRAWDZAĆ W INTERNECIE, CZYTNIKU, TELEFONIE, CZY CZYMKOLWIEK INNYM CO MA WYŚWIETLACZ, CZY JESTEŚMY SZCZĘŚLIWI?

Wiecie, że istnieje coś takiego jak HPI* - światowy indeks szczęścia? Ktoś wymyślił narzędzie do mierzenia poziomu dobrostanu! Wyliczenie tego poziomu jest dość skomplikowane, bo bierze się w nim pod uwagę również wpływ na środowisko oraz zrównoważony rozwój, a wszystko to w oparciu o założenie, że celem aktywności ekonomicznej jest nie tyle bogacenie się, co zapewnienie sobie zdrowia i szczęścia. Niby się z tym wszystkim zgadzam, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jakieś to wszystko dziwne. Jeżeli nie mam na to papieru, to znaczy, że nie jestem szczęśliwa? Czy na pewno powinniśmy ocenę stanu swojego ducha powierzać tym wszystkim cyfrowym szamanom?

W kultowym serialu Jerzego Gruzy „Czterdziestolatek” tytułowy bohater zapytany o to, czy jest szczęśliwy, odpowiedział „nie jestem nieszczęśliwy i to mi w zupełności wystarcza”. To taka prosta i piękna definicja słynnego dobrostanu. Nie da się przecież cały czas … tęczą – jeśli wiecie co mam na myśli. Od tego jest Instagram. W realnym świecie wpada się w kałużę, ktoś o coś ma do ciebie pretensje, ty masz jakieś anse do kogoś, z nieba sączy się marznąca mżawka, a rodzony syn potrafi wyprowadzić z równowagi na… dłużej niż pół godziny. Mimo to przecież jestem szczęśliwa. Żyję, jestem zdrowa, mam rodzinę, pracę, ciepły dom. Czy da się to jakoś zmierzyć?

Zaawansowany smartwatch kolegi bardzo obniża poziom dobrostanu mojej przyjaciółki, ale ileż jeszcze jest spraw, które mają na nią, na nas, taki wpływ? Dlatego właśnie polecam Wam po pracy iść do lasu. Bez zegarka i telefonu. Proponuję za to zabrać ze sobą psa, a głowę trzymać uniesioną do góry. Po chwili już będziecie wiedzieć jak bardzo jesteście szczęśliwi, chociaż bez podanego miejsca po przecinku.

Monika Kierstan

 

Godziny otwarcia
pon- pt: 9:00-20:00, sob: 10:00-14:00
Akceptujemy płatności kartą
visa logo
mastercard logo